Piekło mojego dzieciństwa…

Powiało grozą, co nie? Niestety końcówka mojego dzieciństwa (czyli wg. mnie koniec podstawówki) należała do tych czasów, które porządnie mną wstrząsły. Niestety, negatywnie.

Mój stary kanał, co się z nim stało?

Kiedy chodziłem jeszcze do podstawówki, prowadziłem taki bądź, co bądź, chujowy kanał na YouTubie. Wtedy nie widziałem w tym żadnego powodu, by się z tego śmiać, aczkolwiek inni, moi rówieśnicy, czy nawet starsi, kręcili bekę gdzie popadnie. Teraz, jak odkopałem parę filmów z tego oto magicznego okresu, też mi się chce śmiać, jaki to ja wtedy głupiutki byłem, ale do dzisiaj nie potrafię sobie odpowiedzieć na jedno pytanie:

Dlaczego ktoś za to chciał mnie pobić, tfu, ZABIĆ?

Kiedy był to mniej więcej koniec 6 klasy podstawówki, rozgotowano mi piekło. Przez telefon dostawałem SMSy i połączenia, na których grożono mi pobiciem, znowu sie pomyliłem, ZABICIEM mnie. Głos w słuchawce wskazywał mniej więcej na osobę która ówcześnie chodziła do gimnazjum, gdzieś tak 3 klasy. Nie mogła to być osoba zza obszaru mojej miejscowości, w której mieszkam, bo nigdzie wtedy nie podawałem mojego numeru telefonu. Długo się zmagałem z tym, by powiedzieć to rodzicom, tym bardziej moim nauczycielom, z resztą oni gdyby mogli, to by dołączyli do tej fali hejterów. Ale się przełamałem, powiedziałem, no ale trochę się ten konflikt złagodził, ale z kolei narodził sie nowy:

Pokłóciłem rodzinę.

W gronie pedagogicznym w podstawówce, do której chodziłem polskiego uczyła moja ciocia. Moi rodzice próbując złagodzić konflikt, który mógłby się skończyć tym, że teraz leżałbym na cmentarzu, rzucili argument nauczycielom, że oni nie wychowują młodzieży, tylko ją demoralizują. Przy tym moi rodzice dowiedzieli się czegoś, czego ja w życiu się nie spodziewałem: Ktoś w szkole rozpuścił plotkę, że ja jestem o 2 lata opóźniony w rozwoju intelektualnym. Może dzisiaj ktoś usilnie chciałby udowodnić, że tak jest, bo charakter mam taki, że tak na to wskazuje. Przejąłem się tym. Poprosiłem rodziców, żeby mnie zawieźli do psychologa, chciałem sprawdzić, czy tak faktycznie jest. Na szczęście, nie jest. Wracając do domu zauważyłem, że przed domem czekają moja ciocia ze szkoły, babcia i w ogóle – rodzinna elita. Zaczęli się kłócić. Aż tak bardzo, że zostałem… wygoniony z domu na czas kłótni, a to było grubo po 21. Było zimno. Patrzyłem przed siebie, próbując usłyszeć, o co oni tak faktycznie się kłócą? Naszła do mnie myśl, która mnie aż tak przeraziła, że zacząłem płakać: Dlaczego, to co mi wychodzi najlepiej (robienie filmów) musi byc niedoceniane? Lepiej: Dlaczego, to co wychodzi mi najlepiej, musi się obrócić przeciwko mnie? W międzyczasie kłótnia zdążyła się zakończyć. Nie odzywałem się już. Nie chciałem robić problemów.

Cały czas sie dziwie, dlaczego przez zwykle gadanie o technologii, bo tylko o tym gadałem, ktoś chciał mnie zabić? Dlaczego gadanie o technologii pokłóciło moją rodzinę? Tego się już nie dowiem. Nie chcę już do tego wracać.